Poniżej nigdy niepublikowany wywiad z Fizykiem, który po raz pierwszy, jak na spowiedzi, ujawnia kulisy swych ostatnich planów!
Dziennikarz: Jak to się wszystko zaczęło?
Fizyk: Wszystkiemu można powiedzieć jest winna denga.
D: Co to takiego jest denga? Opowiedz nam coś więcej.
F: W okolicach października media poinformowały o rosnącej liczbie przypadków dengi na portugalskiej Maderze. Denga to całkiem groźna choroba wirusowa, podobna do malarii, bo tak jak ona przenoszona jest przez komary. Występuje groźba śmierci. W listopadzie było już ponad 1,4 tysiąca zachorowań. Żadne nie było śmiertelne, ale jednak jakoś tak zapał do wyjazdu spadł.
D: Czyli rozumiem, że chciałeś jechać na Maderę?
F: Tak, szukałem intensywnie przelotu i byłem już o krok od kupna, kiedy trafiłem na informacje o dendze i wszystko wzięło w łeb.
D: Załamałeś się?
F: To za dużo powiedziane… Aczkolwiek… Rozumiesz, wszystko było zaplanowane, urlop zaklepany i tu taka wiadomość.
D: I co się działo dalej?
F: Zacząłem szukać innych miejsc, gdzie bym mógł polecieć, zamarzyła mi się wyspa gdzieś w Europie. Jednak albo loty były już za drogie, albo wymagały czekania po 8 godzin w nocy na przesiadkę.
D: Rzeczywiście mało przyjemne.
F: No właśnie. A w takich momentach człowiek robi różne rzeczy.
D: Nierozsądne?
F: (chwila zawahania)
D: Głupie?
F: Co tu dużo mówić. Pewnego wieczoru wylądowałem w agencji…
D: Zaczyna się dobrze.
F: Turystycznej… Ale pikantności dodaje fakt, że niemieckiej. No i znalazłem lot na Teneryfę.
D: Wykupiłeś wycieczkę, tzw. „alla”?
F: Nie, tylko przelot. W miarę korzystnej cenie… No i gdy już właściwie wszystko opłaciłem i podpisałem, pani z agencji poradziła, żeby przed wylotem powrotnym skontaktować się z niejakim rezydentem, żeby ostatecznie potwierdzić godzinę wylotu…
D: Normalka.
F: …no niby normalka, tylko że wtedy szczerze zapytałem, jak mam znaleźć tego rezydenta, a pani z agencji popatrzyła wtedy na mnie jak na kretyna i powiedziała, że przecież ta osoba będzie na mnie czekała na lotnisku.
D: Nie widziałeś, że to się tak odbywa?
F: Nie wiedziałem.
D: Czegoś cię ta historia nauczyła?
F: Bardzo wiele.
Zamarłem. To tak się to odbywa…
też tak kiedyś miałem – podczas podróży poślubnej na (notabene) Maderę. panika i strach, czego oni w tej agencji od nas chcą